Rok temu postanowiłam pójść na Ekstremalną Drogę Krzyżową, była to trudna decyzja, nie do końca byłam przekonana. Nie przygotowałam się do niej specjalnie, jednak dzięki pomocy Pana Jezusa udało mi się dojść do celu. To co czułam nie da się opisać słowami, był to bardzo piękny moment, czekałam na kolejną Ekstremalną Drogę Krzyżową w moim życiu.

Niestety we wrześniu 2018 roku nastąpił uraz kolana, każdy krok sprawiał ból, towarzyszyła niestabilność kolana. Po rehabilitacji, licznych badaniach ból trochę ustał. Moim marzeniem było pójść na EDK, nie wyobrażałam sobie jak mogłoby mnie tam zabraknąć.  Oczywiście było to niewskazane. Ze względu na stan zapalny występujący w kolanie. Zdecydowałam że pójdę na mszę a następnie może 1-3 stacje jak dam radę. W dniu EDK kolano zaczęło boleć bardziej niż zwykle, pojawiło się mrowienie od uda. Jednak się nie poddałam, tak długo na to czekałam. Założyłam plecak, stabilizator na kolano i wyruszyłam w drogę. Gdy wysiadłam na przystanku, szłam za ludźmi, za ogromnym tłumem ludzi. Dotarłam pod sam Ołtarz. Dziękowałam Bogu, że było mi dane tam się znaleźć, stać tak blisko, czułam ogromne wzruszenie i miłość. Pomimo smutku, że nie przejdę całej trasy Pan Bóg dał mi możliwość poczuć to co czuje się po przejściu całej EDK. Dotarłam do 4 stacji na trasie Brązowej, pomimo że zakładałam tylko 3. Za rok też będę!