To był mój pierwszy raz na EDK. Już jak się zapisywałem Duch mówił mi, że będzie niezła sieka przynajmniej tak to zrozumiałem.

Już na drugiej stacji mogłem się cieszyć, że ktoś się ze mnie nabijał z powodu wiary, byłem z tego dumny, że mogę chociaż trochę przeżyć tego co Jezus plus, że są to drwiny z Jego powodu (gdy szliśmy przez Krakowskie Przedmieście ludzie nabijali się z tych co idą). Powiedzmy, że gdzieś do połowy było elegancko, a po tym odcinku coraz gorzej. Chciało mi się spać, jeść, a ścięgna czułem jakby zaraz miały się pourywać. Dziękuje Bogu, że ani na chwilę nie dał mi odczuć bezsensowności tego cierpienia, robiłem to dobrowolnie, nikt mnie do tego nie zmusił i właśnie dzięki temu mogłem choć trochę przybliżyć się do tajemnicy Jezusa oddającego swoje życie z własnej woli w tak wielkim cierpieniu. Chwała Panu!