Tegoroczna EDK była już moją drugą. W tym roku wybrałam trasę niebieską. Jestem szczęśliwa, bo dałam radę. Pokonałam ból, zmęczenie, ciemność. Choć najgorszy z tego wszystkiego był ból. Ból, który pojawił się po pewnym czasie i był ciężki do zniesienia. Ale gdy w czasie wędrówki myślało się, że Jezus zna ból, to było jakoś łatwiej. Dzięki wpatrywaniu się w Jego cierpienie każdy krok stawał się prostszy.

I wiem, że przeszłam tę trasę tylko dzięki Jego obecności obok mnie. I mimo, że pisząc teraz to świadectwo nadal czuję zmęczenie w nogach to wiem, że było warto. Taka wędrówka w nocy pokazała mi, że z Jezusem mogę naprawdę wszystko. Że z Nim każdy krzyż jest łatwiejszy do niesienia. Że koniec użalania się nad tym, że nie wszystko wychodzi tak jak powinno, ale trzeba brać swój krzyż i iść do przodu, ale za Jezusem, bo tylko taka droga jest warta przejścia. A za rok chcę iść na EDK znowu. Tylko tym razem chcę dojść do Wąwolnicy, co nie udało mi się rok temu. Wszystkim zaangażowanym w to wydarzenie, organizatorom, uczestnikom: niech wam błogosławi Dobry Bóg za to wielkie dzieło ;) z Bogiem!