EDK 2017 trasa Fioletowa Grzegorz 37 lat Przedsiębiorca z Lublina. Jestem grzesznikiem ale od 5/6 miesięcy chciałem pójść na EDK, i w końcu  przyszedł ten piątek. Skończyłem wcześniej prace, przebrałem się, zabrałem kanapki pożegnałem się z żoną i pojechałem do Katedry, dużo ludzi nikogo znajomego, ale czułem że musze iść, spowiedź w konfesjonale, Msza Święta i w drogę.

Jeszcze w mieście mijam ludzi widzę że nie wszyscy patrzą z podziwem, widać piątek zaczynających imprezy młodych ludzi, pierwszy raz przychodzi mi myśl co ja robię gdzie idę. Stacja III i ul. Wądolna moje okolice mieszkam ma przedmieściach Lublina już ciemno odwracam się i widzę tylko białe świecące lampki ludzie w samochodach też są chyba zachwyceni pierwszy raz czuję się dumny że i ja idę. Idę,myślę rozmawiam z Panem Bogiem modlę się w różnych intencjach i za wszystkich, przepraszam za grzechy. Jest ciemna piękna noc widać gwiazdy, bez wiatru słychać tylko szczekanie psów w oddali, nie jest zimno pomimo przymrozku czuję się rześko. Okolice 18/19km przychodzi pierwszy kryzys, zrobiony krzyż pod Katedrą choć mały zaczyna mi ciążyć, w głowie myśli Grzesiek co ty robisz idziesz gdzieś w nocy z jakimiś kijkami zamiast w domu siedzieć. Ale przychodzi kolejna stacja nie wiem już która widzę zaparkowany samochód i mężczyznę z termosem zaprasza nas na gorącą herbatę i moja pierwsza refleksja co kierowało tym Panem że po północy w zimną noc poświęcił się i ofiaruje nam obcym ludziom swoją pomoc. Czuję się już lepiej dziękuję Panu Bogu za tych wszystkich ludzi którzy się tak ofiarowali. Czuję już pokonany dystans ale czuję się lepiej wyciągam swój krzyż z plecaka i niosę go w dłoni, czuje się dumny    i szczęśliwy że idę. Dochodzę do stacji X, moja przełomowa, obok stacji widzę dom i krzątającą się kobietę owiniętą białym kocem z oddali nie widać wieku myślałem że to starsza kobieta z ciekawości wyszła zobaczyć wędrujących nocą pielgrzymów, ale z oddali słychać zaproszenie drugiej kobiety na poczęstunek herbatę kawę możliwość skorzystania z toalety. Wchodzę no ogród, wszystko starannie przygotowane, herbata,kawa. Dawno mnie tak nie ucieszyło krzesło ogrodowe na którym usiadłem. Popatrzyłem się na dwie gospodynie a one miały na moje oko nie więcej niż 30 lat, i wzruszyłem się że młode kobiety żony matki otworzyły obcym ludziom swój dom i czas a była to około 2/3 w nocy, że wychodząc szlochałem jak małe dziecko. Rozważeń ze sobą ciąg dalszy, pola noc szczekanie psów, w oddali widać palącą się świeczkę myślałem że to polna kapliczka ale nie ktoś się ofiarował i postawił skrzynkę ze świecą a w drugiej była skrzynka jabłek,  serce mi zabiło szybciej i łzy ponownie wylały się na moje policzki. To momenty w których pomimo ponad 30km idzie się łatwiej, dziękuję Bogu, że idę proszę również o deszcz, bo myślę że jakoś Pan Bóg mnie w tej EDK oszczędza. Dochodzę do Nałęczowa jest jeszcze ciemno w parku słychać tylko krakanie wron, wiem że jestem już na ostaniej prostej bo chodzę na pielgrzymkę do Wąwolnicy w sierpniu. Powoli robi się jasno i wiem że jest coraz bliżej ale i zmęczenie czuje się coraz bardziej, Krzyż który wcześniej miałem w plecaku przyciskam do serca i idę modle się, w oddali widzę już Sanktuarium, jeszcze za sklepem w lewo i jestem na błoniach obok parkingu, i znowu wpadam w płacz ze szczęścia że taki grzesznik jak jak ja mógł nieść krzyż, mógł zawierzyć modlitwą rodzinę znajomych, mógł ofiarować w pokucie za grzechy ta drogę krzyżową. Wchodzę do Kościoła płaczę dziękuję, cała noc od Mszy Świętej przewija mi się jak w filmie, jestem zmęczony ale szczęśliwy że mogłem pierwszy raz uczestniczyć w EDK2017 z Bogiem i do zobaczenia za rok.