Było ciężko i naprawdę ekstremalnie, obolałe nogi i zakwasy, ale jaka ulga gdy klękałem przy kolejnej stacji na rozważanie. Gdyby to była normalna wyprawa gdzieś w górach to chyba bym odpuścił. Ostatnie kilometry to była walka z bólem, ale jak zobaczyłem wieże kościoła to wiedziałem że dam radę. Z Bożą pomocą pokonałem swoje słabości. Dziękuję Ci Panie Boże, sam bym tego nie dokonał. Myślę, że każdy wierzący w Boga sprawny fizycznie powinien się w ten sposób sprawdzić, Pan Bóg napewno da siłę.